Dzisiaj zaglądam późno ale zdążyłam już odwiedzić i wstawić komentarze w Waszych wpisach.... a ja chciałam trochę o sobotnim sprzataniu i nie tylko:)))... ale chcę zacząć od tego, że w tamtym tygodniu szukaliśmy firmę, która wypożyczy nam kontener na śmieci i po kilku telefonach byłam załamana.... koszt wynajęcia takiego kontenera 7m^ to około 600 złotych plus do tego 80 złotych za każdą tonę śmieci i jeszcze za kilometry przejechane.... i tak sobie pomyślałam, że teraz już wiem dlaczego mamy takie brudne lasy i przydrożne rowy.. ludziom prościej (czytaj taniej), pozbyć się śmieci nie wywożąc ich na wysypisko... ale jak to dobrze że moja córeczka ma znajomych, Ci podpowiedzieli jej, że w jednej z ościennych gmin działa zakład komunalny, który odbiera śmieci.... zadzwoniliśmy... no jesteśmy z innej gminy ale udało się.... koszt 200 złotych plus 60 złotych od tony... mam nadzieję, ze nasze śmieci nie będą ciężkie bo w większości to resztki folii i styropianu po ocieplaniu...i tak oto pojawił się u nas kontener :)))
w sobotę z mężusiem skutecznie go zapełnialiśmy... a nasza "UKŁADARKO-ZGNIATARKA"... działała tak :)))))))))
układanie :
zgniatanie:
ależ była radocha, że może sobie tak poskakać :))) a domek został wysprzątany... narazie .... już mi bylo momentami wstyd że ten styropian przy silniejszych wiatrach fruwa po sąsiednich działkach...
A teraz o czymś innym :)))) pierwszy raz w naszym domku, mieliśmy gości... z tak zwanego "wodzenia niedźwiedzia"... jak zobaczyłam przebierańców na początku ulicy to szybciutko kazałam córeczce wsiąść w autko i pojechać do sklepu po ognistą wodę, żeby przyjąć gości no bo przecież trzeba się wkupić.. jeszcze przez okno pstryknęłam fotkę...
jak doszli do naszego domku to miś zatańczył z moją córeczką, ponoć to przynosi szczęście:)) niestety nie było diabła który maluje dzieci węglem... upiekło się synkowi:))) później panowie dostali wódeczkę do koszyczka i poszli do następnego domu :))))... jak ja lubię takie zwyczaje.. i dobrą zabawę.... a teraz uciekam.... dobrej nocki... pa....