Mój ostatni wpis okazał się jakiś proroczy... napisałam "robi się biało" i za oknem zima nastała... a tak w ogóle to co za kraj? w ciągu jednego dnia przerabiamy wszystkie pory roku i tak jest od dwóch dni.... rano ptaszki śpiewają wiosennie. w południe słoneczko jak latem... po południu śnieg a wieczorem jesienne wiatry...
ale wracamy do budowy ostatnio kilka dni nie pisałam bo jakiś kryzys mnie dopadł.... na budowie tyle się dzieje a my zabiegani.... już kiedyś pisałam, że kończymy prace na wylewkach, ale że pan hydraulik się nie wyrobił a panowie murarze nie mogli się doczekać roboty to mężuś zadecydowł, że mają zacząć gładzie... a my szybko musieliśmy załatwić kasę, chcieliśmy aneksować umowę ale tak się nie dało... trzeba było wziąść kolejny kredyt hipoteczny... i tak od nowa wniosek, zaświadczenia, obliczanie zdolności.... i zonk.... nie chcieli nam dać kredytu bo mam pożyczke z zakładu pracy... wolę dostać mniej z banku bo tam za duże odsetki ale nie spłacać tej pożyczki ale bank się uparł... spłacili moją pożyczkę bo ja ją miałam na 3 lata a w banku ta sama kwota na 26 lat to rata wychodzi mniejsza.... nie ważne ile przepłacam.... znowu wnioski do sądu o hipotekę i tu znowu niespodzianka... poszliśmy do pani notariusz po poświadczenie podpisów , w banku nam powiedzieli, że ma to kosztować 20 złotych... a pani notariusz zażyczyła sobie 170... pytam dlaczego... a Ona na to, ze oprócz podpisów musiała sprawdzić czy my to my i napisać repozytorium czy jak to się nazywa i się płaci od słowa... w portfelu miałam 100 więc wstyd jak cholerka meżuś pobiegł bo bankomatu a ja wściekła dyskutowałam dalej w końcu pani opłatę opóściła do 150... ale w porównaniu do 20 złotych to i tak dużo.... później wizyta w sądzie i tutaj zlożyliśmy dwa wnioski pani z okienka zażyczyłą sobie 200 złotych ale miała wątpliwość i wezwała panią kierownik i ta po przeczytaniu orzekła że nasz wniosek musi kosztować 400.... normalnie mało nie wyszłam z siebie... taka kasa za dwie kartki papieru..... ale papiery złożone kredyt przyznany na gładzie będzie... mam nadzieję, że do tak zwanego stanu deweloperskiego się wyrobimy.... a co póxniej zobaczymy czekam jeszcze na kasę z urzędu Skarbowego za VZM... może bedzie na kafle....
ale się rozpisałam a tu jeszcze nie koniec marudzenia.... przyjeżdżamy na budowę a panowie murarze czekają z niespodzianką... nie doczekawszy się na pana hydraulika chcieli mu sami ułożyć styropian i folię na parterze wszytko pomierzyli i okazała się, ze nasze okno tarasowe z jadalni...
jest 1,5 cm niżej niż to w salonie i pytają jak mają zrobić podłogę.... betonu musi być te 5 cm, żeby nie pękał... ale jak będzie za wysoko to okno się nie otworzy... dzwonię do koleżanki od okien a ona oddzwania i mówi, że tam coś im nie grało z nadprożem i zamontowali niżej ale sie wściekłam, że nikt mi nic nie powiedział.... jak obniżymy podłogi to znowu do poprawki są otwory drzwi... masakra.... gdyby to okno było jeszcze z drugiej strony domu... a te dwa okna są tak....
i wypadało by, żeby podłoga między jednym i drugim była równa, przespaliśmy sie z problemem rozważaliśmy różne opcje ułożenia styropianu, ale gdyby było go mniej to po pierwsze zimniej, po drugie te otwory drzwi a po trzecie wyszedł by spory próg w tym oknie tarasowym w salonie....i decyzja zapadła, że podłoga będzie trochę schodziła w miejscu okna w salonie... gołym okiem tego nie będzie widać... zobaczymy jak to wyjdzie, wszyscy mi obiecują, że bedzie ok.... ale jak tu nie dostać budowlanej depresji:)))))
a teraz kilka zaległych fotek....
spiżarnia przygotowana do wylewki....
to już chyba ostatnie rurki w naszej łazience przy sypialni...
sufit w jadalni....
gładź w garderobie...
i jeszcze kolejne gładzie ... tym razem pokój Małgosi....
miejsce na szafę...
jeszcze raz z drugiej strony...
jeszcze jedna ściana...
i skos...
dziekuję Wszystkim, którzy dotrwali do teraz... bo wpis wyszedł dłuuuugggiiiii:)))
ale jeszcze pokaże fotki chmurek, które przyniosły nam śnieg...
a tak ładnie świeciło słoneczko...
widoczki są pstrykane z okna w pokoju córci...
a z nowości..... rano za oknem (tym razem z okna w bloku)...było tak....
a teraz jest tak.... śnieżyca....
ale ja Wam zostawiam babeczkę cytrynową...do popołudniowej kawusi....
i uciekam... miłego popołudnia... pa....