Dzisiaj, żeby w kółko nie zanudzać o posadzkach i gipsach będzie wpis o kolektorach słonecznych.... i te w końcu zawisły na naszym dachu.... ale od początku najpierw było napełnianie bufora wodą....
przybyło rurek, pomp i przełączników...
po napełnieniu bufora nasze piękne bielusieńkie filtry ( już teraz dwa bo jeden nie dał rady) zmieniły kolor... taką czystą wodę w kolorze brunatnym mamy z naszego wodociągu:)
a to jest cały układ nerwowy czy tam serducho naszej instalacj solarneji...
a to jusz nasze kolektory zamontowane na dachu...
podłączone są na wejściu i wyjściu przez dachówkli wentylacyjne... nawet fajnie to wyszło...
biały wężyk podczas podłanczania służył do odpowietrzenia układu, później zniknął:),
w momencie jak tylko zostały podłączone kolektory wyłączyliśmy piec co.... i tak prawie przez dwa tygodnie dom jest ogrzewany tylko naszym słoneczkiem.... w pochmurne dni nie jest za ciepło ale jak tylko słoneczko wyjdzie zza chmurek to jest całkiem fajnie...
i tak dla niedowiarków, którzy tyle mi wmawiali, że to się nie uda (nawet nasz pan hydraulik, który to montował, nie był do końca przekanany co też ja wymyśliłam, dla wszystkich solary służą tylko do podgrzewania wody a my to mamy podłączone w trzy obiegi, woda, kaloryfery i jeszcze do tego będzie podłączona podłogówka....)....... dowód....
to zdjęcie jest zrobione przy temperaturze na dworz 7 stopni ale pięknym słońcu... woda w obiegu na kaloryfery nagrzała się do 55 stopni... w domku było fajnie ciepło..... udało się:)))) jak widac zaoszczędzone 2,4 KW energi:)
pozdrawiam zaglądających i uciekam, muszę oddać komputer i do tego dzisiaj coś boli mnie głowa... odwiedze Was jutro.... dobrej nocki pa...