poniedziałek salonowo...
Zacznę jednak od niedzieli... mężuś chciał domalować tą telewizyjną ścianę jednak okazało się, że farba super wszystko pokryła i kolorek jak wysechł to ściemniał... i wyszło ok....
a pózniej mężuś miał mały wypadek... wszedl na krzesełko, żeby okleić resztę ścian i krzesełko się złamało... i już konec było malowania.... dzisiaj chciałam, żeby panowie wnieśli meble i postawili na boku, ale powiedzieli nie.... sami w ramach pomocy zamontowali ramki i listwy, te które miały być za meblami...
później musiałam na szybko wyczyścić kawałek podłogi ten co miał się znaleźć pod mebelkami... i panowie... postawili mebelki... na razie jedna foteczka... jak pomalujemy resztę pokoju dodam drugą szafę, jak będzie stała na swoim miejscu.... a teraz już wymyślony przeze mnie zestaw....
i tyle... uciekam muszę oddać komputer córci, która robi jakieś zadania ze statystyki... dla mnie czarna magia te pojęcia o których mówi:)))) miłego wieczorku i dobrej nocki...