dzień wiertarki...
Wczoraj mieliśmy dzień, który ja nazwałam dniem wiertarki... pół dnia mężuś wiercił i przykręcał, w domu hałas straszny .... ale skończył listwować salon i jadalnię... a efekty pokazuję...
skończona półka przy kominku, już jest poprawiony kolorek i dostała swoje listwy.... a ja oczywiście przykręciłam gniazdka... efekt końcowy...
i listwy w jadalni....
a do tego wiszą kolejne lampy... u Gosi w pokoju zawiesiliśmy żyrandol, który wcześniej miała w bloku.... chciałam najpierw kupić nowy, ale później stwierdziłam, że skoro ona i tak tu nie mieszka, a przyjeżdża tylko na weekendy to ten zupełnie wystarczy, bo kasa na pewno przyda się na coś innego, a ten kolorkiem pasuje, bo w starym złocie .....a wyglada teraz w pokoju tak...
a do pokoju dzidziusiowego mieliśmy do wyboru dwa, też ze starego mieszkania, ale już wiemy, że będzie chłopczyk więc zawisł żyrandol z lokomotywą:)))))
a z nie budowlanych rzeczy...
na podwórku w stercie drewna urodzły się nam cztery kotki, wcześniej nie wiedzieliśmy ile ich tam jest ale, teraz już wychodzą i są cudne... oczywiście wczoraj dokarmiałam je mleczkiem...
i jeszcze zostawię kwiatuszki tak, żeby dzień był milszy.... bo każdy lubi dostawać kwiatki
a więc moje pelargonie dla Was:))))...
miłego niedzielnego dnia.... pa.....