ścianki i wieniec...
Ja jak zwykle, 21 na zegarze a Beataka w końcu dotarła do kompika.... ale nie mogę nie dodac kolejnego wpisu.... ovczywiście kolejna afera z hurtownią i pół dnia wiszenia na telefonie bo miały dojechac cegły na ściankę kolankową i co chwilę mówiono mi, że już do pani wyjeżdża i tak od 8 rano do 13tej a murarze czekali, gdyby ktoś mi powiedział że nie będzie tych cegieł do południa to chłopaki chociaż na grzyby by poszli.... ale cegła dojechała po 13tej a ja z pracy po 16tej i dojeżdżam do dzałki a tam ścianki stoją, parkuję a chłopaki krzyczą że mam przestawić auto bo zaraz beton przyjedzie na wieńce.... kolejne moje zdziwienia... chyba się nie przyzwyczaję do tempa pracy moich murarzy... jak to beton ? a ja bez aparatu.... dobrze, że chociaz mam telefon, ale znowu jakośc zdjęc będzie nie fajna.... ale relacja musi być :))))
i chociaż panowie mają za krótką drabinę :)))
to nic mnie nie powstrzymało żeby tam wleźć na górę :))))) dla zdjęć ? :))))
moje wieńce :)))
i zalewanie....
ale radocha :))))
na górze pooglądałm sobie naszą ściankę z bliska :)))
i leżące szpilki do murłat :)))
i jeszcze poleciałam na łąkę i mam kolejną wiechę :)))) pierwsza była na ławach fundamentowych :)))
teraz już z dnia na dzień będzie przybywać domu :))))