walka z panią z banku... i papierologią..
Już dzisiaj jestem cała w skowronkach, bo w końcu po kilku miesiącach udało nam się sfinalizować umowę na kredyt z dopłatą na kolektory słoneczne... pieniążki już wpłynęły na konto pana hydraulika... wszytko rozliczyliśmy i znowu trochę do przodu... a nie było łatwo... jeszcze nie spotkałam takiej nie kompetentnej osoby z jaką tym razem mieliśmy do czynienia i tym razem nie mówię o hydrauliku a o pani z banku... kiedyś nawet notowałam wszystko, żeby Wam opisać ale kartka gdzieś zginęła i napiszę tylko tyle ile pamiętam.... i tak czas na horror:))))
we wrześniu złożyliśmy wniosek o kredyt z dopłata z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska do odnawialnych żródeł ciepła... o jak to się pięknie nazywa... wniosek wypelniłam zgodnie z instrukcją i oddałam... długo była cisza więc myślałam,z e wszystko ok... ale po kilku tygodniach telefon z banku, że brakuje projektu... w instrukcji jest napisane "do wniosku załączyć ofertę na wykonanie lub projekt" załączyliśmy ofertę... niestey pani się uparła, ze musi być projekt.... dwa dni z mężusiem rysowaliśmy projekt, jak to u nas ma wszystko wyglądać, pan instalator zaakceptował podbił i złożyliśmy....kolejny telefon po kolejnym tygodniu, okazałao się, że na certyfikatach nie ma pieczątki... pan hydraulik wziąła z banku certyfikaty podjechał do firmy która w Opolu jest przedstawicielem Hewalexa i podbił... zlożył.... mija tydzień ... telefon ale tam nie ma pieczątki imiennej... obdzwoniłam pół Polski bo przedstawiciele Hewalexa są we Wrocąłwiu i Krakowie w Opolu nie ma... wzięłam urlop pobrałam te certyfikaty pojechałam do hurtowni, która jest przedstawicielem, panowie załatwili mi pieczątki imienne... znowu minęło trochę czasu... kolejny telefon dotyczył tego, że do wniosku nie dołączono mojego zaświadczenia o zarobkach.... ale na początku pytaliśmy, czy mamy wniosek wypisywać na dwie osoaby pani powiedział, że nie ma takiej potrzeby, skoro mąż ma zdolnośc kredytową to wystarczy jedna osoaba... teraz się zmieniło.... póżniej okazało się, ze w ofercie pan hydraulik zamienił jesdną literkę i zamiast t było s... do poprawy.... później trochę walczyliśmy z umową... pan hydraulik kilka razy ją przepisywał bo nie wyrobił się w terminie wykonania...ale i tak pomysły pani z banku przebiły wszystko.... pani przeczytała umowę i stwierdziłą,z e tam jest źle napisane bo dalismy panu zaliczkę... nie było tłumaczenia, ze nie mozemy... ok umowa poprawiona... kolejne tygodnie pani dzwoni i mówi, że w umowie nie ma okresu gwarancji... poprawiliśmy i złożyliśmy.... po dwóch tygodniach pani dzwoni... jedziemy do banku... pan hydraulik napisał:... na pierwszej stronie umowy: "usługa montażu kolektorów słonecznych" na drugiej stronie: "udzielam gwarancji..(...)... na wykonaną usługę"... źle.... ponoć ma być napisane "udzielam gwarancji na prawidłowe działanie instalacji"... pytam co za róźnica... pan wykonuje usługę(pierwsza strona) i udziela na nią gwarancj.. i co nie gra.... myslałam, ze to mój ślubny jest nerwus ale tym razem ja nie wytrzymałam i oparło się o pania kierownik.... niestety nie wygrałam... umowa do poprawy... po kolejnym tygodniu pani dzwoni i mówi, ze nie gra jej jakies zdanie z pierwszej strony... mówię, że byliśmy w banku,z e już cztery razy (jak nie więcej) poprawialiśmy tą umowę to czy pani wcześniej tego nie widziała.. a pani, ze pierwszej strony jeszcze nie czytała...brrrr..... poprawiamy... kolejne dwa tygodnie pani dzwoni i mówi, ze źle wypałniłąm wniosek.... że mam błędną powierzchnie we wniosku o dopłatę... juz przeszkolona cytuję instrukcję.... w pierwszej rubryce do dopłaty jest powierzchnia kolektorów w całości ale w drugim wniosku tylko powierzchnia absorbująca.... pani sprawdzi... tym razem wyszło na moje.... jak zadzwoniła, że miałam rację to powiedziałm,z ę juz mi się nie chce z nia rozmawiać i nastepnym razem chcę rozmawiac tylko z panią kierownik... po drodze jeszcze trzeba było dowieźć świadectwo naszego hydraulika, że moze instalowaź kolektory i nie wystarczyło, świadectweo zawodowe z wszystkimi uprawnieniami.. potrzebne było świadectow odbycia szkolenia z instalacji kolektorów... Hewalex wystawił i dostarczył... no i podpisaliśmy umowę.... po dwóch tygodniach pani prosi, żebyśmy przyjechali do banku... umawiamy się na 17:00 przyjeżdżamy a pani nie ma.... jak to nie ma przeciez się umawiała... olała nas a dokumenty zostawiła koleżance... a koleżanka, że jeszcze raz musimy podpisać umowę bo był gdzieś błą... pytam co się zmieniło... pani nie wiem bo to wie koleżanka.... znowu oparło się o panią kierowniczkę a później porównywalismy dwie umowy... znaleźliśmy... jeszcze zostało zabezpieczenie... pani chciała żebyśmy podpisali dyspozycję dysponowanie środkami na jakimś rachunku bankowym podpisaliśmy, pani z naszego banku gdzie mamy ROR bardzo się zdziwiłą bo pierwszy raz widziała, żeby ktoś skałdał dyspozycje do konta, na którym nawet nie ma 1/10 kwoty zabezpieczenia.. ale chcieli to podbiła...... później protokół odbioru i pięniążki są... horror, horrorem ale najważniejsze udało się....
pozdrawiam zaglądających.... i już uciekam... więcej obiecuję dzisiaj już nie pisać:))))))))) pa:)))))))))))