Mamy ciężki tydzień za nami, tak na szybko tylko napiszę, że nie chodzi o mnie a mam mamcię w szpitalu... ale na szczeście już jest ok i coś tam skrobnę na blogu i poczytam...
chłopakami od kostki dzielę się z jakąś firmą, bo ich szef podpisał jakąś umowę, gdzie groziły mu odsetki, a ja kompletnie nie miałam teraz głowy do wszystkiego więc chłopaki jeździli na roboty trochę do mnie a trochę do innej pracy, więc powoli to idzie... ale duży taras jest zrobiony...
przyjeżdżam, w ktoryś dzień a chłopaki na środku tarasu zrobili schody, mówię, że schody miały być na boku.... mój mąż, oczywiście stanął po stronie chłopców, że tak jest bardziej proporcjonalnie i jak już jest zrobione.... i żeby zostało... ale ja kazałam wszystko zerwać... ale może najpierw foteczka....
lewa strona okna jest nie otwierana, kiedyś stanie po tej stronie tarasu stół, jakieś krzesła czy leżak... prawa strona się otwiera i nie chciałam przeciskać się między krzesłami, żeby zejść z tarasu, więc wymyśliłam sobie, że schody mają być po tej stronie gdzie otwieraja się drzwi...
chłopaki zerwali obrzeża i przenieśli schody tak jak chciałam....
zrobione schodki na chodniczek do kotłowni....
i taras na dzisiaj....
a wczoraj jeszcze poszłam sobie do ogródka... chciałam tak trochę odsapnąć i co znalazłam... kwiatek truskawki... w tym całym tygodniowym szaleństwie to taki miły akcent...
zostawiam więc kwiatek i życzę miłej słonecznej niedzieli.... pa ....