arbuzowo....
Wczoraj miałam ciekawą rozmowę z synkiem, który mnie pytał jak to jest, że ja wszystko robię na raz ... więc mu wytłumaczyłam, że tylko kobiety tak potrafia jednoczesnie prać, strzątać gotować, prasować..... dzisiaj wstałam i trochę żle się czuję... moja choroba dzisiaj daje o sobie znać.. a synek tak popatrzył i powiedział... "to dzisiaj możesz tylko dwie rzeczy na raz robić:)))) a więc już wstawiłam pranie, zmywarka zmywa... obiadek się gotuje to mogą chwilę odpocząć przy komputerku:))))
wczoraj pierwszy raz odczułam brak normalnej kuchni i kuchenki... robiłam świąteczny bigosik i na jednym palniku kapustka, na drugim mięsko, a jeszcze grzyby się moczyły, a dzieci już głodne... brrrr.... trudno to ogarnąć przy dwóch małych palnikach... ale dałam radę i dlatego synuś tak sie dziwił jak mi sie to wszytsko udało:)))) dzisiaj już drugi raz przegotowałam bigosik i wieczorkiem poporcjuję i do zamrażalki:))))
a ja dzisiaj z niedzielnym wpisikiem... to znaczy odpoczywamy od budowy i dodam wpis z gatunku porządkujemy zdjęcia... tym razem wpis z ogródka... zdjęcia z września....
przedtawiam Wam mojego arbuzika, którego udało mi się wychodować w tym roku....
i tak sobie rósł....
pani w sklepie ogrodniczym podpowiedziała mi, że mam go zerwać i schować do szafy, w ciemne miejsce, między ciuchy, żeby tam dojrzał.... i tak też zrobiłam.... przeleżał dwa tygodnie.... po przekrojeniu wygladał tak:))))
dla każdego z rodzinki kawałek....mógł poleżeć jeszcze z tydzień, bo jeszcze miejscami nie dojrzał... ale i tak był pyszny:))))
pozdrawiam niedzielnie.... miłego dnia....