praca wre....
Wczoraj już nie zdążyłam tutaj zawitać.... ale widzę, że na blogu już zacząl się zastój świąteczny... a u nas dalej praca, praca, praca.... ale wieczorem postawimy choinkę... ubikacja już będzie gotowa... kuchnia juz poustawiama.... prawie:))))) i bedzie super.... postaram się też wieczorem nadrobic zaległosci... chociaz juz na szybko poczytałam co tam u Was słychać... i zazdroszczę Wam zimy.... jak tak patrzę to wszędzie, tylko nie u nas zawitał śnieg... a święta bez śniegu są jakieś takie szare...
ale trochę o wczoraj... a więc wymyślilam, że na starym mieszkaniu zostało takie duże biurko, ktorego przy przewożeniu mebli nawet nie wzięliśmy bo nie pasowalo nam do koncepcji urządzania domku... ale teraz wymyslilam sobie, ze idealnie pasuje do mojej kuchni :))) nie będzie mi szkoda wyciac w nim dziur na plyty... zamowiliśmy pana z duzym autem i pan miał się zajawić zaraz po naszej pracy o 16tej... zadzwoanił, ze moze o 17tej się wyrobi... no ok... później jeszcze raz telefon 18ta.... no ok... my jeszcze pakowalismy resztę rzeczy do autka, żeby je przewieźć... ale jak po 18 pan zadzwonił, że chyba się nie wyrobi, i jakbym kogoś nie znalazła to o 20tej będzie na pewno... to już byłam nieźle wkurzona.... zawieźliśmy spakowane rzeczy do domku i wróciliśmy po biurko... dobre pół godziny upychaliśmy je w osobówce... ale dało się i tak biurko jest już na swoim miejscu:)))))
w między czasie przyjechał też zamówiony wcześniej stół.... wprawdzie nie jest to mój wymarzony, ale różnica w cenie była powlająca i tak ten całkiem kwadratowy był za całe 3 tysiące a ten kupiłam za 2, 5 razem z ośmioma krzesłami... kalkulacja jest prosta... na początku jak zamówiłam strasznie przeżywałam, że co ja zrobilam mogłam trochę dozbierać... ten ma takie rzeźbienia na blacie... ale jak przyjechał i mężuś go poskręcał... to stół wyglada super...
oto nasz stół:)))
mężuś poprzyklejał filc pod nogi i musi wyschnąć... wieczorkiem pokażę go w innej wersji...
i krzesełka:)))
chciałam napisać, że to na tyle nowości... ale jeszcze nie napisałm, że szafka do ubikacji już skręcona....
czeka na montaż... i teraz to już naprawdę koniec....
lecimy po karpia, niech i on trochę sobie popływa w naszej wannie, później montaż płyt, bo po południu ma byc elektryk, żeby podłączyć indukcję... oj bedzie super świąteczne gotowanie:))) no i dpopieszczanie ubikacji a jak zdążymy to ubieranie choinki... chociaż możemy to zrobić jutro.... pozdrawiam i miłego dnia:)