hydraulika nie ma... ale był elektryk....
Jeszcze o 13tej zadzwonił pan hydraulik, że będzie około 17tej... tłumaczę, że w domu będziemy już po 16tej, ale On gadka, że nie bedzie przeszkadzał w obiedzie, będzie o 17tej.... była 16:16 jak zadzwonił i powiedział, że zepsuło się auto i nie dojedzie.... mąż chciał po niego pojechać, ale kazałam odpuścić... zobaczymy jaka gadka będzie jutro....
ale za to wpadł pan elektryk i nasze schody dostały światełka.... i teraz fotorelacja bo jak to u mnie zdjęć zrobiłam ze 100 :))))))))
a po lewej widać lampkę, którą moi rodzice dostali 40 lat temu w prezencie ślubnym a ja chcę sobie ją odnowić....
nie patrzcie na kurz, ale dopóki na górze w holu nie ma podłogi to nawet jak umyję schody za 10 minut już są pełne kurzu....
i jeszcze fotki bez lampy, bo jakoś nie widac efektu...
i z ostatniej chwili już w ciemności:)))))
przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać przed pstryknieciem tylu fotek... tak mi się podoba.... jest cudnie z tymi lampeczkami:))))) ale się cieszę, ze już są....
i ostatnia....
i tyle.... mam nadzieję, że Was nie zamęczyłam ilością zdjęć....
dobrej nocki.....