niezdecydowana....
A jeszcze nie napisłam o mojej akcji... pan stolarz już meble zaczyna robić, a ja do końca nie byłam zdecydowana co do kolorów bo wybierałam sama, i struktury blatu... pan pokazał mi kawałek blatu, kolor ok, ale nie gładki, dzwonię do córki i mówię, że jak wyszlifuje będzie super, a Ona mi, że jak ten kawałek jest chropowaty to blat taki bedzie, i się załamałam, jagę do koleżanki, która ma nową kuchnie dotykam jej blat niby też, nie gładki, ale inny niż mój.... i żeby nie było na mnie to zapakowałam męża i najmłodszego do auta i jedziemy do stolarza całe 40 km w jedną stronę, wszstko ogladamy w większych kawałach płyty, blat zostaje, ale zmieniliśmy kolor frontów na ciut jaśniejszy, niż na początku... ufff jakby co nie byłam sama:))))