woda...
Kolejny dzień zaowocowła niebieską rurą :))) do naszej działeczki nareszcie doprowadzona została woda.... i znowu się uśmiałam ... jedziemy z mężem autem a On mówi : masz wodę na działce a ja no nie deszcz był to wszystko pewnie zalane.. wysiadam z auta i krzycze gdzie Ty wodę widzisz sucho jest.... oj kobieto woda ... zobacz.... rura..... ale se porozmawiał z blondynką:))) a to rura....
Byli też panowie budowlańcy i sciągnęli szalunki, żeby lepiej schło....
a na następny dzień pojawili się panowie od przyłącza dokończyli robotę i zamontowali licznik teraz to synek ma uciechę bo biega i się wodą bawi:))) ale panowie tak podkopywali się pod fundamentem, że troszeczkę pękł.... mam nadzieję, że do przez to się nie zawali.... powstała taka szczelina na ławie...
a to już goptowe przyłącze.... i kolejna rzecz która cieszy.... teraz już nie trzeba wozić wody na kawusię:)))) .... a to nasz licznik....
i teraz cały czas pytam mężusia, czy ten licznik nie jets za nisko.... mąż twierdzi że nie.... jakoś mi się wydaje, że jak zacznę zasypywać to licznik wyjdzie pod podłogą... jakoś nie mam chyba wyobraźni.... po wczorajszym deszczu dzisiaj słoneczko... uciekam na rowerek, trzeba odwiedzić działkę a jutro znowu nie będę mogła siedzieć.... pozdrawiam :))))
Komentarze