podlewanie...
Następne dwa dni po pracy jeździeliśmy podlewać naszą ławę.... ale to anomalia trzeba coś podlewać, żeby ładnie wyschło:)
i mieliśmy przy tym fajną zabawęe.... Jako, że jeszcze nie mieliśmy wody.... to w środku wykopaliśmy dołek, mamy wysoki poziom wód więc dołek szybko się zapełnił wodą... uzbieraliśmy trochę butelek tych 1,5 litrowych i Michałek napełniał butelki wodą z "kałuży" a my chodziliśmy do "sklepu" i kupowaliśmy tą wodę..... ale była super zabawa.... szkoda, że po takiej zabawie nie zrobiłam zdjęcia jak synuś był ubłocony..... ale zgodnie z powiedzeniem, dziecko brudne to dziecko szczęśliwe:))))) a to nasze kałuże na ławie :)
w drugim dniu było troche wiatru i zerwało nasza tablicę informacyjną. muszę się wybrać po blachwkręty i ją przykręcić..... a teraz uciekm bo córcia właśnie zrobiła carbonarrę... ale zapachy dolatują z kuchni... :)))))
Komentarze