początek dachu...
Wczoraj nie miałam czasu dodać wpisu,dzisiaj raniutko musiałam podskoczyć na działkę bo panowie dekarze znowu mieli "wielki" problem a teraz lecę nadrobić zaległosci na blogu a jestem wściekła bo na działce zepsuło mi się autko i wracałam autobusem... nie wiem od jak dawna nie jechałam autobusem PKS :)))) jak wróci mężuś po południu to musi tam pojechać i zobaczyć co się stało ... ale co tam autko już lecę z fotorelacją z początków naszedo daszku....
Pojawiły się murłaty i pierwsze krokwie....
I jeszcze jedna foteczka :))
oczywiście foteczki z telefonu ale dzisiaj po południu napstrykam więcej i zabiorę aparat... faceci będą grzebać przy autku a ja będę miałą czas na sesyjkę z domkiem :)))) buziaki dla zaglądających ja uciekam do obowiązków :)))
a.... może niektórzy zwrócą uwagę że szczyty wyszły ciut za wysokie, i tzreba je będzie później dopasowac do dachu.... ale panowie murarze mówią że to nie problem.... pa....
i jeszcze może tak w całej okazałości :)))
Teraz to już naprawdę znikam :) do wieczorka :)