grzejemy... YUPI :)
Wczoraj miałam dodać wpis ze skończonego poddasza bo już zbieram te foteczki, żeby dodac wszystkie razem i nie zanudzić, ale wczoraj powalił mnie ból głowy .......ale to może poczekać... dzisiaj wpis o odpalaniu pieca:))))) wczoraj jeszcze była mała sprzeczka.... bo przyjeżdżam na budowę a pan hydraulik coś tam dłubie.... i przez pół dnia pan robił maskownicę między kaloryferami w garażu bo ja wcześniej zapytałam czy tam tak te rurki będzie widać.... i zamiast mi wytłumaczyć,że te rurki muszą być tak wysoko, bo tędy będzie spuszczana woda z całego obiegu a garaż jest sporo niżej niż reszta domu... to pan uniósł się honorem i pół dnia maskował rurki
a mógł to zrobić później... ale wczoraj mężuś pilnował pana do 21szej.... dzisiaj pilnowali Go murarze... więc pojechaliśmy po pracy.... a tu NIESPODZIANKA.... pan woła mężusia żeby jako gospodarz odpalił naszego smoka..... jaka radocha:))))
i kilka foteczek... podłączony piecyk...
jeszcze wyświetlacz nie zamocowany... ale przyjdzie i na to czas....
a tu zrobiłam fotkę z jakąś znalezioną łopatą, żeby pokazać jaki ten piecyk jest zgrabniutki.... naprawdę zajmuje malutko miejsca.... obiecałam to zdjęcie bo kiedyś któraś z dziewczyn pisała o małej kotłowni....
i nie byłabym sobą jakbym tylu zdjęć nie zrobiła :)
i cepełko dla Was.... na tą zimną nockę ....
przez dwie godzinki mojego pobytu tam... piec działał, sam sobie dokładał, część kaloryferków się zapowietrzyła ale pan hydraulik z mężusiem naprawili, teraz ja wróciłam ale chłopaki pilnują piecyka dalej....... i zaczyna się robić ciepło........a teraz czas odwiedzić Wasze wpisy..... milusiego wieczorku i całego weekendu:) pa...