dalsze prace...
Jeszcze troszkę ponudzę tynkami, ale to już końcówka... moi cudowni murarze tak lecą z pracą, że jeszcze troszkę i skończą.... dzisiaj długa fotorelacja bo nie było mnie tutaj kilka dni.... i tak....
tynk w garderobie....
tu już przygotowany wiatrołap i hol... i tutaj widać ile kurzu unosi się w powietrzu... aparat wyostrzył pierwszy plan czyli fruwający kurz a reszta zamazana... ale coś tam widać;)))
no i nareszcie jakże ważne pomieszczenie... nasza sypialnia....
z salonu powoli znika zmagazynowany towar... panuje ogólny bałagan szyby zaparowane i popisane przez mojego synka... ale ściany schną.... a ja biegam z aparatem i pstrykam:)))
jadalnia i w głębi kuchnia tez już trochę podsycha...
a rury pana hydraulika leżą jak leżały... ale pan to chyba najbardziej pechowy człowiek na ziemi... w tamtym tygoniu dwa razy załapała Go grypa jelitowa, raz gardło... a dzisiaj zadzwonił, że nie dojedzie bo stoi w kolejce u kardiologa....
kiedyś była dyskusja na blogu o sufitach i chyba wtedy nakłamałam bo napisałam, że sufity są równe i chyba na to od razu przychodzi gładź ale to nie tak.... teraz wiem, że panowie wymazali suify gruntem w kolorze jak to powiedziała moja córeczka jagodowym... o takim...
i położyli też tynk.... i tutaj przykład:)
w kuchni został zrobiony stelaż pod zabudowę odprowadzenia z pochłaniacza i tutaj widać ten jagodowy grunt:)
i bliżej...
i jeszcze fotka całości...
i zakupiona rura spiro, do odprowadzenia z pochłaniacza...
i to na dzisiaj tyle.... jutro spotkanie z murarzami i kolejne ustalenia.... chłopaki się denerwują, że stoją z robotami i czekają na pana hydraulika.... jutro coś ustalimy... pewnie będziemy robić nie po kolei to co się da;)))) dobrej nocki....