klameczki...
Nareszcie nastał ten czas, że i ja chodzę i oglądam drobiazgi do domu... na pierwszy rzut poszły klamki... uciążliwe jest chodzenie do ubikacji gdzie trzeba przytrzymywać drzwi... pochodziliśmy po marketach i upatrzyłam sobie klameczkę, która nazywa się beta... to prawia jak ja;))))
kolor taki delikatny, ale z poświatą złota... jak u mnie wszystko... oczywiście mężuś od razu zapytał, dlaczego spodobała mi się najdroższa na półce... odpowiedź jest jedna bo jest zlota i piękna;))))) szkoda tylko, że na półce była tylko jedna... teraz będziemy musieli częściej zaglądać do sklepu i kupować, wszystkie z kolejnych dostaw.... miłego wieczorku ... ja uciekam... do jutra!