koszmarny dzień....
Co za koszmarny dzień..... zaczęło się od rana....
dostaliśmy maila z banku, że pan rzeczoznawca, który był z banku rozliczyć prace wystawił nam opinię negatywną.... bank chce nas karać, że nie zrobiliśmy prac z harmonogramu.... a w harmonogramie były między innymi "okładziny ścian oi podłóg"... uzasadnienie pana brzmiało.... nie wykonane okładziny ścian i podłóg na rzecz górnej łazienki.... no przepraszam a w górnej łazience to nie zrobiliśmy ścian i podłóg... materiały na okładziny podłóg na dole też już zakupione i pan to wszystko widział ... tylko trochę z czasem się nie wyrobiliśmy, ale z dnia na dzień prac coraz więcej jest zrobionych.... cholera mnie wzieła bo facet przyjedzie za kilka dni i znowu skasuje 200 złotych.... najpierw napisłam do naszej pani do banku dużego maila z wyjaśnieniem i przyszedł zwrotny, że mail nie doszedł z powodu przepełnienia skrzynki adresata... a połączenia telefiniczne ode mnie pani cały dzień odrzucała...bbbrrrr....
wczoraj zadzwonił pan, że jak opóścimy cenę mieszkania o 10 tysięcy to kupuje.... przedyskutowałam z mężem i stwierdziliśmy, że sprzedajemy jak będziemy na następnego kupca czekać z pół roku i płacić czynsz po siedem stówek i prowizję pośrednikowi to i tak na jedno wyjdzie.... ale dzisiaj też pan nie odbierał telefonów....
w domu dzisiaj panowie kładli płytki... lecą już z salonem, ubikacją, holem.... i w południe zabrakło płytek a za chwilę zaczęło brakować kleju.....
jak wychodziłam z pracy zadzwonił pan, że przyjechaly do Opola płytki na jadalnię i kuchnię... ale rozchorował mu się kierowca i przywiezie je do nas w przyszłym tygodniu.... ale te płytki są na potrzebne na już....
wyszłam z pracy pojechałam po płytki te na jadalnię i kuchnię .... skrzyknęłam córcię i jej kolegę zapakowaliśmy płytki do dwóch bagażników i zawieźliśmy do domu.... po wniesieniu myślałam że rączki mam do kolan:))))
później pojechałam do marektu... kupiłam brakujące płytki na ubikację, trzy worki kleju i zanim zapakowałam to do bagażnika to już miałam dosyć.... pojechałam do domu, rozpakowałam bagażnik i wniosłam wszystko do domu ale teraz czuję, że rano moje plecki nie będą chciałay wstać do pracy:)))))
no i się wyżaliłam..... a teraz lecę nadrabiać zaległości.... miłego wieczorku....