różności....
Dzisiaj od rana pada śnieg... za oknem zrobiło się fajnie biało i już dwa razu musiałam być na sankach:)))
ale trochę z nowości... dzisiaj odwiedził nas nasz ksiądz z koledą... mamy już poświęcony dom i teraz już możemy spokojnie mieszkać.... ale nie obyło się bez niespodzianek.... siedzimy przy sniadaniu, pod drzwi podeszło, kilku chłopaków, Michaś zajrzał przez okno i mówi, że chyba ulotki roznoszą... a że jakoś z głowy mi wyleciało, że to kolęda, że to już ten dzień... to jemy dalej... chłopaki poszli a ja patrzę przez okno i widzę, że to ministranci... szybko sprzatać ze stołu, bialy obrus... chłopaki poszli w boczną uliczkę a jak wracali lecę do nich i pytam, czemu nawet nie zapukali do nas... a Oni mówią, że dzwonili... no fajnie, tylko, że my jeszcze dzwonka nie mamy... ale ksiądz się wrócił, żeby poznać nowych mieszkańców i tak mamy domek poświęcony...
no i jeszcze troszkę zaległości... miałam pokazać skończony wiatrołam, przed świętami, ale w tym nawale prac już nie zdążyłam... ale pomieszczenie przed wigilią zdążyliśmy zrobić:)))... a więc pierwsze fotki z etapu malowania po dwóch warstwach...
małe pomieszczenie trudno zrobić foteczki... ale coś tam widać... a teraz fotka z już troszkę posprzatanego wiatrołapu i ze zdartą (w końcu) folią z drzwi...
pozdrawiam zaglądajacych... miłego cieplutkiego wieczorku a ja lecę do Was:)))