relacja z niedzieli...
Miałam dodać wczoraj, ale już czasu nie wystarczyło... a poza tym jeszcze trochę mnie trzyma choroba.... no i psychicznie musiałam się nastawić, bo dzisiaj wróciłam po urlopie do pracy... i jestem padnięta... wykończyła mnie dzisiaj ta praca:))))
Rano jak to przy niedzieli ogarnęło mnie straszne lenistwo, a malutkim minusikiem domku na wsi jest odległość do sklepu:)))))) nie chciało mi się pojechać do sklepu po bułeczki na śniadanko i upiekłam mój pierwszy chleb....
cieplutki z masełkiem, pychotka.... jak to człowieka czasami sytuacja zmusi... ale nie ma tego złego.... co by na dobre nie wyszło:))))
a z relacji.... rozpakowana Michasiowa kanapa:))
i jeszcze raz.....
i jeszcze pamiatka z ferii:))) w końcu rozpakowałam :))) co też może przywieźć kobietka za pamiatkę z ferii.... no oczywiście upatrzoną mydelniczkę, której u nas nie mogłam dostać, a w Polsce upolowałam i mam..... pasuje idealnie do ciemniejszych płytek w ubikacji:))))
jak u Michała jest już właściwa kanapa, ta zastępcza wylądowała w dzidziusiowym:)))
no i mogłam umyć kolejne okno:))))))
hahaha... będzie można odsłonić rolety w kolejnym pokoju:))))))))))
i chyba na tym się skończyła niedziela:)))) milutkiej nocki... pa....