różności....
No więc czwartek minął... panowie od listew okiennych mieli być o 9 ... o 10 wysłaliśmy maila, że czekamy... 5 minut przed jedenastą jak już córcia zamykała dom... pan przyjechał.... niestety do naszych orzechowych okien ze złotymi dadatkami przywiózł.... białe listwy.... córcia spisała z nim protokół, że usterka dalej nie została naprawiona... i czekamy dalej.....
piątek.... pan, od kominka, który ma nam zrobić kanał zetowy po prostu zadzwonił do kominiarza, który będzie u nas robił odbiór i ten mu powiedział jak ma to zrobić.... zbierze materiały i pewnie w poniedziałek zamontuje....
ale żeby do odbioru było wszystko zamontowane brakowało jeszcze jednej rzeczy a mianowicie drzwi przeciwpożarowych między kotłownią a garażem.... kupiliśmy, przyjechały... a panowie płytkarze.... złote rączki... zamontują;)))
a oto nasze drzwi...
na wszech obecne kartony proszę nie zwracać uwagi, bo już pół mieszkania przewiozłam:)))))
garaż teraz wygląda tak:)))))
a ciekawe gdzie resztę zmieszczę.... a przecież powierzchniowo garaż jest jak nasze mieszkanie... a tu zaczyna być ciasno:))))
jeszcze zajrzę do Was i uciekam pakować dzieci. bo jutro jadą na 3 dni na wycieczkę do Krakowa... a ja odpoczywam:))) a wczoraj zdjęliśmy Miśkowi gips, żeby jutro było mu wygodnie... ale ciii bo lekarz kazał jeszcze tydzień trzymać... ale ja myślę, że po 8 dniach wystarczy opaska uciskowa... przecież to było tylko zwichnięcie a nie złamanie...
pozdrawiam i miłego weekendu:)