Czasu ostatnio na bloga mało, bo czlowiek całe dnie spędza na powietrzu... a dzisiaj jeszcze za godzinkę lecę z Mikusiem na kontrolną wizyte do lekarza, bo minął miesiąc, od szpitala, powtórzyliśmy wszystkie badania i czekaliśmy na wizytę, ale rentgen jest super, po zapaleniu płuc nie ma śladu.... (odpukać)....
Z ogrodowych prac dodam osobny wpis, i obiecuję nadrobić blogowe zaległości w komentowaniu Waszych wpisów...
a dzisiaj na szybko chciałam sie pochwalić moim ostatnim dziełem... a są to mebelki w Mikołajka pokoju... od jego urodzenie, przenieśliśmy się ze spaniem do niego do pokoju i co rano jak sie budziłam to denerwowało mnie to, że ma takie dwu kolorowe meble... bo nie pisałam, że do tych starych po Michale dokupiliśmy regały na zabawki, a że wybór kolorów był nijaki, wzięliśmy orzechowe , żeby po zrobieniu u Mikolaja szafy gdzieś, je jeszcze kiedyś wykorzystać...
i wyglądało to tak...
kupiłam tapetę, taką samoprzylepną, ....(i przy okazji kolejną ramkę, tym razem nie na zdjęcie a na obrazek, który dostaliśmy w prezencie, od córci, po jej wycieczce do Paryża )
i okleiłam mebelki....
i teraz wyglądają tak.... dla mnie zdecydowanie lepiej....
prawie jak nowe, teraz jakoś bardziej mi to pasuje...
miłego dnia.... ja uciekam....