Moja kochana ekipa zaczęła, stawiać bloczki i chlopaki takie są super, że w jeden dzień postawiliby cały fundament gdyby nie to, że bloczków zabrakło, dzwonię do hurtowni... tak tak bloczki będą za godzinę.... uradowa dzwonię na budowę.... chłopaki tez uradowane.... za godzinę bloczków nie ma... za dwie nie ma.... o 16tej wychodzę z pracy znowu dzwonię do hurtowni.... auto już wyjechało z betoniarni za pół godziny będzie u pani.... wszyscy czekaja... dzwonię na budowę obiecuję chłopakom obiad, żeby poczekali i dokończyli bo bloczki jada..... wróciłam z pracy zajechałam do pizzeri kupiłam "obiad" i na budowe ... zaczął padać deszcz a bloczków nadal nie ma... chłopaki już sidzą 2 godziny i czekają.... w auto i do hurtowni.... ale zrobiłam aferę... przecież godzinę temu mówił mi pan, że auto wyjechało z betoniarni i jedzie to przynajmniej mógł pan nie kłamac .... dzwonimy do betoniarni a pan, że u niego pada i bloczki są auto z hurtowni czeka ale w deszczu nie będą paletować... a u mnie pada a murarze chcą dokończyć w deszczu a bloczków nie ma.... hurtownia obiecuje bloczki na rano pytam właściciela hurtowni a jak bloczki przyjadą na rano to pan przyjdzie je położyć ?... ja nie mówi ja jutro jestem na urlopie....co za typ...... wracam na budowę i odsyłam chłopaków do domu niepotrzebnie czekali tyle czasu.... szkoda tylko bo następnego dnia byli już umówieni na innej budowie.... bloczki obiecane na rano wracam z pracy i prosto na działkę... i znowu szok.... hurtonik zrobił nam na złośc przywióżł bloczki ale zrzucił 20 metrów od miejsca gdzie miały być murowane z mężem całe popołudnie zwoziliśmy bloczki do dziury gdzie miłay być kładzione ja ładowałam na taczkę a mąż woził przewieźliśmy dwie i pół palety.... ale na drugi dzień czułam całe plecki, człowiek nie przyzwyczajony jest do pracy fizycznej jak całymi dniami siedzi za biurkiem.... zameldowałam murarzom, że bloczki są i jak tylko znajdą czas...... jacy sa kochani zjawili się już po dwóch dniach.... i mam fundamenty..... a hurtownik pójdzie w odstawkę... i jeszcze jedno cały czas biorę z tej hurtowni bo pan obiecał, że będzie tanio i jest blisko ale jeszcze nie chce mi wystawić żadnego rachunku, tak, że dalej nie wiem jakie dał mi ceny... jak ja nie lubię bo nie wiem ile mi kasy ubywa ...teraz najpierw faktura, później porównanie, a później zobacze czy rezygnuję....a oto moje "salony"
widać już kuchnię, jadalnię i....
i salon....
i przedpokój, klatka schodowa, garderoba.....
i garaż z kotłownią...:))))
jeszcze widoczek z góry :))))
i budowa w całej okazałości...:))))
a teraz jak już się wszystkim pochwaliłam to lecę do wanny, dzisiaj na budowie były wielkie porządki i jestem padnięta..... papapapa.....