weekendowo....
Ja to ostatnio tylko relacje z weekendów dodaje... ale dobrze, że chociaż wtedy coś się dzieje bo w tygodniu ciężko coś zrobić... ale jeszcze tydzień,...... jutro mamy Michasia komers, w czwartek uroczyste zakończenie roku a później już wakacje:)))) a wakacje oznaczają trochę więcej czasu:))))
ale miało być o sobocie... oczywiście rano były zakupy, tak jak pisałam.... kupiliśmy Michasiowi białą koszulę, żeby pięknie wypadł jak będzie tańczył poloneza... a ja kupiłam truskawki i ogórki i miałam dzień kuchenny.....
mężuś powalczył z pracami, których nie dokończył nasz genialny pan hydraulik... i zrobil mi wyprowadzenie wody na zewnątrz domu... i teraz już będę miała wąż podłączony do kranika i sama będę mogła sobie puścić wodę do podlewania... do tej pory było to skomplikowane i za każdym razem musiałam wołać męża... a to gotowe wyjście wody....
nie pokazałam jeszcze ustawionej szafy pomiędzy salonem a jadalnią... stała już po pomalowaniu salonu... ale dopiero teraz zaczęłam coś w niej ustawiać.... szafę zrobil ten sam stolarz co resztę mebli... a prezentuje się tak....
a ja rozpakowałam kolejne kartony i tak w szafie pojawiło się szkło...
wieczorem efekt podświetlonego szkła jest rewelacyjny....
zrobiłam też w sobotę trochę przetworów... ogóreczki małosolne i trochę kompotów z truskawek do zimowych obiadków... szkoda, że jeszcze nie ze swoich warzyw i owoców... ale na pewno kiedyś:)))))
aaa i kompostownik stanął na swoim miejscu.... chcieliście zobaczyć jaki jest duży w stosunku do plotu... oto foteczki:)))
zapełniliśmy go nawet tym co leżało luzem i jeszcze sporo miejsca zostało... i jeszcze musimy go wyprostować, ale to po podsypaniu ziemią...
i tyle... teraz lecę do Was... dobrej nocki i wtorku:))))