gotowa jadalnia...
Nie będę się rozpisywała, dodam foteczkę....
kolorowanie jadalni zakończone...
a na stole przygotowane już pierwsze ramki ze zdjęciami do zawieszenia... i tyle na dzisiaj... lecę do Was dalej nadrabiać zaległości....
Nie będę się rozpisywała, dodam foteczkę....
kolorowanie jadalni zakończone...
a na stole przygotowane już pierwsze ramki ze zdjęciami do zawieszenia... i tyle na dzisiaj... lecę do Was dalej nadrabiać zaległości....
Dzisiaj relacja z kolorawnia jadalni... w taką pogodę jakoś powoli to idzie, lepiej posiedzieć w wodzie w basenie na ogródku, a nie biegać z wałkiem..... ale coś już tam widać.... kolorki będą takie same jak w salonie... i nie ma co się rozpisywać, a więc foteczki....
w pierwszy dzień... przygotowania...
później oklejanie, a sporo tego....i pierwszy kolorek....
i druga ściana...
a pośrdoku ma być pas tego ciemnego brązu, który jest na ścianie telewizyjnej i kominku i na tym pasie wymyśliłam sobie moją galerię zdjęć.... ale jak to wyjdzie zobaczymy....
a na koniec kwiatuszek... dostałam go, żeby posadzić w ogródku... ale jeszcze nie ma kostki i na razie jak wszystko posadziłam w donicy... i dzisiaj zakwitł...
tyle na dzisiaj.... dobrej nocki..... ja lecę do Was nadrabiać zaległości:)
Wszystko co dobre za szybko się kończy, pierwsze dwa dni urlopu padał deszcz, ale poodwiedzaliśmy rodzinkę, później jak już wyszło słoneczko trochę pozwiedzaliśmy i znowu jesteśmy w swoim domku....
w czwartek jak wyjeżdżaliśmy, już o 8 raniutko przyjechał, polecony przez naszego pana architekta hydraulik, poprawił w dwie godzinki spaprany przez naszego hydraulika układ solarny i teraz wszystko działa jak należy, nie było nas tydzień, nic nie wybuchło, nic nie przeciekło, działa chłodzenie a tak długo zwlekaliśmy z wezwaniem kogoś innego... wprawdzie nasz pan hydraulik powinien to robić w ramach umowy gwarancyjnej przez 3 lata, ale lepiej, żeby już tego nie dotykał... teraz czekamy na fakturkę za naprawę.... mam nadzieję, że dużo nie będzie do zapłaty...
jak nas nie było, ktoś buszował wokół naszego domku... zostawiłam z tyłu za domkiem mopa i niestety, ktoś go ukradł razem z wiaderkiem, dobrze, że tylko tyle, ale jednak stówka do tyłu.... i trochę się wkurzyłam, bo to oznacza, jak złodzieje obserwują, że kogoś nie ma w domu, że rolety zaciągnięte... nie mogę się doczekać ogrodzenia, bo to może trochę powstrzyma nieporoszonych gości....
teraz kilka dni odpoczęliśmy we własnym ogródku....i od jutra znowu coś tam zrobimy w domku... pozdrawiam zaglądających... powoli nadrobię zaległości i Was odwiedzę:))))) dobrej nocki....
do popisania za tydzień :)))))
W domku nic na razie się nie dzieje... powoli szykujemy się do wyjazdu na wakacje... w czwartek wyruszamy a więc nadrabiam prasowanie i szykowanie tego co mam zabrać i wybywamy na kilka dni do cioci...
w domku nic, za to w ogródku... pochwalę się pierwszymi malinkami...
jeszcze nie tak dawno patrzyłam jak malinki odbijały z malutkich uschniętych gałązek...
i nie wierzyłam, że w tym roku będą owoce...
a tu dzisiaj idę do ogródka a tu niespodzianka....
no i musiałam oczywiście napstrykać zdjęć...
i tyle, nie będę Was zanudzała i nie załączę więcej zdjęć:))))
miłego wieczorku... a ja lecę do Was!! pa:)